“Nie interesuję się piłką,” mówią fani gier na wieść o Eleven. Z jednej strony serce mi pęka, z drugiej strony wściek wewnętrzny tarmosi mnie od środka, z trzeciej jednak strony duma i radość spływają na duszę i już mi dobrze. No bo zastanówcie się sami – czy ktokolwiek z graczy narzekał, że nie zagra w Lacrimosa, bo nie słucha muzyki klasycznej? Czy ktoś narzekał, że nie zagra w Messina, bo nie interesuje się plagą czarnej śmierci w Europie? Czy ktoś przy zdrowych zmysłach odmówiłby w Power Grid, bo boi się prądu?
A na Eleven i owszem, fani narzekają, że nie będą grać, bo nie interesują się piłką. Plaga OK, prąd OK, Mozart OK, ale piłka, nie.
I teraz jak mówiłem, serce mi pęka, że wielu z was nawet nie spróbuje, nie da jej szansy, że ominie szerokim łukiem jedną z najlepszych gier ostatnich miesięcy, kawał rewelacyjnego ekonomicznego tytułu o zarządzaniu klubem piłkarskim. I tak jak mówiłem, wściek wewnętrzny mną telepie, że w grę o pandemii zagrasz, że w grę o sadzeniu marchewki zagrasz, że w grę o rewolucji industrialnej w latach 1770-1870 zagrasz, ale sport to już nazbyt unikalny temat.
No i wreszcie najważniejsze – tak, duma i radość spływają na duszę, bo wiecie, że Portal Games to słynne Board Games That Tell Stories, wiecie, że to będzie przepełnione klimatem, tematyczne euro, że grając w Eleven będziecie czuć sport, że będziecie czuli się jak szefowie klubu piłkarskiego, że podskurnie wiecie, że w tej Lacrimosa to może tego Mozarta za wiele nie ma, że w tej Messinie to ta plaga to tylko pretekst, ale ż Eleven będzie inaczej. Eleven to Board Games That Tell Stories.
I macie racje. Eleven to kolejna w długiej linii naszych tytułów gra ociekająca klimatem. Jak Stronghold. Jak Robinson Crusoe. Jak Detektyw. Jak Pret-a-Porter. Jak Gutenberg. Jesteśmy tymi gośćmi od Board Games That Tell Stories.
Autor: Ignacy Trzewiczek