Fantastyczne Fabryki mają rewelacyjną szatę graficzną. Proste, żywe, geometryczne grafiki spójnie sprzęgnięte z intuicyjnym systemem ikon. Ta gra dobrze wygląda na stole i wizualnie po prostu działa. A gry podkręci się ją specjalną matą realizującą ten sam styl graficzny, robi się z niej coś świetnego. Bez wypasionych ilustracji, bez fajerwerków – jedynie za sprawą spójności, przejrzystości, uproszczonych kreskówek w ciepłych kolorach.
Taki obraz miałem w głowie, gdy wrąbałem się w ścianę komentarzy biegunowo odmiennych. “Dyskusyjny styl”. “Paskudne”. “Oszczędzili na grafikach”. O jeju! To ja błądzę, czy pojawił się ten mityczny potwór – “De Gustibus”?!
Parę miesięcy wcześniej mieliśmy podobny przypadek. W Age of Steam projekt graficzny Iana O’Toola poprowadzony jest jeszcze bardziej ekstremalnie: ku minimalizmowi. Tu nie miałbym odwagi upierać się, że to gra jakiejś wyjątkowej urody. Decyzje projektanta bronią się dopiero podczas gry, gdy odkrywamy, jak bardzo ten projekt służy prezentacji złożonej sieci zależności rozbudowującej się z każdą rundą wraz z rozbudową kolejowych połączeń.
Komentarze co bardziej wyrywnych graczy? “Ja to lepsze prototypy robię!”. “Paskudne”. “Za tą cenę – w życiu!”.
“De Gustibus” działa też w drugą stronę. Z fascynacją słucham graczy, którzy mają za, hmm, estetycznie przekonującą graficzną stronę takich perełek jak Food Chain Magnate, Nations czy Terraformacja Marsa.
W ostateczności pakuję się na pozycję kompromisową: szata graficzna jest jak papier toaletowy, nie musi być piękna, doskonała, olśniewająca, musi po prostu działać. Jeśli “obsługuje” grę i umożliwia płynną rozgrywkę – to spełnia swoje zadanie.
Ale te Fantastyczne Fabryki to ładne są, a nie nieładne, no nie? 🙂
Felieton Rafała Szymy
Poznaj Fantastyczne Fabryki: https://sklep.portalgames.pl/fantastyczne-fabryki