Wiedeński Łącznik Prolog #2

James Werner. 5 stycznia 1977 roku. Faslane. Szkocja

 

Za oknem gabinetu szefa bazy HMNB Clyde przetaczały się na zmianę tumany śniegu i zmarzniętego deszczu, zasłaniając widok na wielki żuraw portowy, budynek hangaru i równo ustawione w basenie pod maskowaniem obłe kształty okrętów podwodnych.

Werner w ciemnogranatowym garniturze stał z kubkiem parującej herbaty i patrzył na pracujących przy cumach marynarzy. John Boyd, szef portu, stanął obok. Ciągle w kraciastej koszuli z podwiniętymi rękawami i w roboczych spodniach, pachnący jeszcze hangarem.

— Długo z nami zostaniesz, James? — spytał.

Werner odwrócił się i uśmiechnął do wielkiego Szkota. Boyd był bardzo przystojnym mężczyzną. Z nadwagą, ale pod którą widniały sploty mięśni. Nieco szorstki. James lubił takich postawnych mężczyzn. Wychudłe suchoklatesy o miękkich zwiotczałych dłoniach go tylko irytowały. Żałował, że natura poskąpiła mu takich walorów. Uważał się za mało przystojnego.

— Zaproponujesz mi kolację z haggis? Raz spróbowałem. I wiem teraz, skąd się wzięła nazwa tych pieluch. Twoja Mary to znakomita kucharka. Są jednak granice. 

Boyd zarechotał i klepnął go po ramieniu.

— Daj spokój. Dorzucę własną whisky. Nie wrobiłbym cię w takie coś. Ale to taka, no wiesz… Tradycja jednak. Przyjdź wieczorem. Mary mi nie daruje, jak cię nie przytargam do domu. No i na pewno zjesz lepiej niż zapiekane nereczki, które poda żona komandora Patricka.

— Zmiłuj się, Panie. Chcę już na urlop.

— A gdzie tym razem? — Boyd pociągnął łyk herbaty.

— Austria. Może wreszcie wyrwę się na narty. No i będę w Wiedniu. Kilka dni, pójdę wreszcie do opery. 

Szkot jęknął.

— Co, John? Nie lubisz? — James udał zdziwienie.

— Nie, a i owszem. Lubię, lubię. Tylko przypomina mi się od razu letni spęd owiec.

James roześmiał się. W tym momencie do pokoju wszedł purpurowy z wściekłości komandor Patrick, szef bazy.

— Idioci się rodzą w nadmiarze, albo ruscy zrzucają ich na spadochronach — rzucił w powietrze i zatrzasnął drzwi. Spojrzał na Wernera. Chrząknął, po czym warknął: — To nie było oczywiście do pana, Werner. Cieszę się, że wreszcie pan do nas dołączył.

Patrick opadł na fotel i zaczął szukać papierosów w stosie dokumentów na biurku. Zapalił, zaciągnął się i wydmuchał dym przez nos. Odchylił się na oparciu.

— A teraz może mi pan do cholery wytłumaczyć, co pańska firma odstawia, że łożyska do Mistrala i Tytana nie są jeszcze dostarczone? Admirał chce mi urwać nie tylko dupę, ale i przyrodzenie.

Werner odstawił kubek na niski stolik i usiadł.

— Sir, no więc jest taki niewielki problem…

No comments yet.

Leave Your Reply

O NAS

Portal Games jest działającym na polskim rynku od 1999 roku wydawca gier planszowych. Wśród nich znajdują się takie gry jak Robinson Crusoe, Osadnicy: Narodziny Imperium oraz Detektyw.

Administratorem danych osobowych jest Portal Games Sp. z . o. o. z siedziba w Knurowie (44- 190) ul. Sienkiewicza 13, nr KRS 0000617095, NIP 6312660554, REGON 363435596, e-mail: portal@portalgames.pl.

Szczegóły związane z przetwarzaniem danych osobowych znajdziesz tutaj Polityka prywatności.

Zobacz co u nas na tweeterze!

    Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco!

    Twoje imię (wymagane)

    Twój adres e-mail (wymagane)



    Chcę otrzymywać na podany przeze mnie adres e-mail newsletter od Portal Games Sp. z o.o. (informacje handlowe o nowościach, promocjach, produktach lub akcjach specjalnych w sklepie Portal Games) zgodnie z Polityką prywatności. Wiem, że w każdej chwili mogę zrezygnować z subskrypcji.

    Administratorem danych osobowych podanych w formularzu zapisu na newsletter jest Portal Games Sp. z o.o. (KRS 0000617095). Dane osobowe będą przetwarzane w celu wysyłki newslettera na zasadach opisanych w Polityce prywatności.