Czekałem na ten moment całymi latami. “Gdy mój dzieciak będzie mieć te siedem czy osiem lat, będziemy razem grać w Hexa!”.
Pojawiło się dziecko, a ja zrobiłem wszystko krok po kroku, żeby nie odstraszyć ofiary. Najpierw zanęciłem grami z Egmontu dla 4-5 latków. Płynnie przeszedłem do bardziej złożonych tytułów. Pokazałem, że “u nas w domu się gra”. Doprawiłem fazą na bajki i filmy o robotach. I wreszcie nadszedł ten czas!
Hex jest idealny do grania z młodym graczem. Ma żołnierzy i maszyny (“maszyny”, a nie “droidy”, jak mówi mój syn). Ma intuicyjne zasady, których da się nauczyć w miarę rozgrywki. Pozwala dość szybko opanować poziom podstawowy i tylko od graczy zależy, jak bardzo grę zgłębią. Ma 4 kompletnie różne armie w pudełku i zestaw kolejnych, jeśli temat siądzie. I jest niesamowicie regrywalny – można rżnąć w niego setki partii i wciąż natrafić na nową, niespotykaną, ciekawą sytuację. A także – co nie jest bez znaczenia – to prawdziwy pojedynek, nieraz wredny i bezlitosny.
Wracając do Tego Dnia. Zagraliśmy w Hexa. Potem znowu. Potem znowu. I znowu. Dwa tygodnie później przestałem grać z Maksem w Hexa!
Czy przestał mu się podobać? Nie! Po prostu znalazł lepszego przeciwnika niż tata. Zamiast grać ze mną i dostawać bęcki (a trochę jednak przez lata w NSH pograłem i czasem wskoczy mi jakiś kobos), woli rozłożyć go z innymi 7-, 8-, 10-latkami. Jak chłopak, z którym czekał na trening, i który dosiadł się i przejął moje żetony. Jak kumpel z klasy, któremu opowiedział o partiach jego “droidów”. Jak ktokolwiek, kto nie ma 40 lat i historii testera heksowych armii w Portalu.
A ja zostałem znowu bez partnera do hexa w domu i z zazdrością o tych ojców, którzy nie grają w hexa od 2006 roku i potrafią zagrać ze swoimi dziećmi jak równy z równym.
Felieton Rafała Szymy
Link do gry: https://sklep.portalgames.pl/neuroshima-hex-3-0-pl