Co to były za turniej! Z Marcinem Sawickim, mistrzem Polski w Neuroshimę Hex, rozmawia Rafał Szyma.
Serdeczne gratulacje, panie Mistrzu! Dobra robota!
Bardzo dziękuję!
Jesteś stałym uczestnikiem heksowych turniejów. Jak oceniłbyś poziom tegorocznych mistrzostw?
Wysoki – gracze generalnie byli dobrze przygotowani. Nie było zaskoczeń typu “Mamy nową armię, która wygrywa, bo nie jest jeszcze ograna i nie wiadomo jak ją ugryźć”. Zdarzało to się w poprzednich edycjach, zwłaszcza wejście Mephisto było tutaj wstrząsem. W połączeniu z dość dużą ilością finalistów dało to bardzo ostre, ciekawe rozgrywki na wszystkich etapach.
Chociaż jedna ciekawostka – większość graczy skupiała się na armiach uznawanych za silne, i przeciw nim była dobrze przygotowana… znacznie mniej uwagi poświęcając nie tylko armiom “słabym”, ale również solidnej bazie z podstawowej wersji gry. Byłem raczej wyjątkiem wśród zawodników, nie posiadając na liście wysoko cenionych Mephisto, Sand Runners i Death Breath, a za to mając bazowy Posterunek. Ale okazało się, że to właśnie ten Posterunek sprawiał przeciwnikom sporo kłopotów 🙂
Czy jakaś rozgrywka albo sytuacja na planszy szczególnie zapadła Ci w pamięć? Jaka i dlaczego?
“Posterunek?! Ale tym nikt nie gra! (…) Stój spokojnie, nie uciekaj (…) W zasadzie to… jak grać przeciw Posterunkowi?…”
W jednej z rozgrywek Bestie przeciw Death Breath sztab Bestii pół gry spędził zsieciowany przez własnego sieciarza… co jednak zapewniło bezpieczeństwo i w końcowym rozrachunku – zwycięstwo w grze 🙂
Specjalizujesz się turniejowo w Neuroshimie Hex, czy też jesteś turniejowym drapieżnikiem i polujesz na turnieje różnych tytułów?
Lubię turniejową atmosferę, ostrą rozgrywkę, starcia z dobrymi graczami, często prezentującymi zupełnie inne podejście i styl gry. Nieraz na turniejach otwierały mi się oczy na zasadzie “To tak też można?! to działa?!”.
Jest to też bardzo odświeżające dla gry jako takiej – grając turniejowo i spotykając się z różnymi graczami, ta sama gra ma okazję pokazać więcej głębi niż grana cały czas w tym samym gronie.
Regularnie biorę udział w Mistrzostwach Polski Neuroshimy Hex i Carcassonne, poza tym bywam na lokalnych turniejach różnych gier kiedy nadarzy się okazja.
Gdybyś miał wskazać 3 ulubione jednostki w NSH – które byś wybrał i dlaczego?
Specyfika Neuroshimy Hex jest taka, że równowaga w grze jest zapewniana na poziomie armii, nie poszczególnych jednostek. W związku z tym większość armii posiada pojedyncze, bardzo silne żetony, które z oczywistych względów są bardzo atrakcyjne.
Pomijając te żetony – myślę, że moim wyborem na “ciekawe i lubiane” byłyby Zasłona Dymna Mississipi (potrafi ciekawie zmienić planszę, nie tylko zrobić dziurę w liniach przeciwnika – to co prawda nie jednostka ale załóżmy że pytanie było ogólnie o żetony). Sędzia Stalowej Policji (ruchliwość, podwójny atak i odbicie są bardzo mocne, ale niska inicjatywa wymusza trochę akrobatyki przy ustawianiu żetonu), i Opancerzony Łowca Molocha (w zasadzie bardzo prosty żeton, niespecjalnie imponuje na tle wzmacnianych Sztabem strzelców, ale dookólny atak wręcz w połączeniu z Pancerzem pozwala na olbrzymią kontrolę nad planszą nawet przy przeciętnej Inicjatywie 2).
Czego życzyłbyś sobie w kolejnych armiach do Heksa? Masz jakieś marzenia, sugestie, pomysły albo intuicje?
W zasadzie nie – armii do Heksa jest bardzo dużo, cały czas odkrywam nowe głębie w istniejących i ich kombinacjach. To, na czym mi zależy najbardziej, to dobra równowaga – armia, która dobrze poprowadzona i jest w stanie walczyć z każdym przeciwnikiem, jest znacznie ciekawsza (i bardziej grywalna w środowisku turniejowym, co jest dla mnie istotne). (…) Dla mnie rozgrywka powinna być rozstrzygana przez umiejętności graczy (i uśmiech Fortuny, oczywiście), nie przez wybór armii.