“Testowałem to ponad 100 razy”.
Nie, pewnie nie testowałeś. Mogłeś zagrać 100 razy, ale granie to nie testowanie.
Ale zacznijmy od początku.
***
Otrzymuję wiele maili od młodych designerów i wszędzie widzę to samo zdanie. “Testowałem to ponad 100 razy”. Przeczytałem to w tak wielu zgłoszeniach…
Po pierwsze, 100 rozgrywek to nie aż tak dużo, jak mogłoby się wydawać. Sorry, ale taka prawda. 8 gier Robinsona dziennie, codziennie, przez cały długi tydzień? Nic nadzwyczajnego. 10 albo 15 gier w Osadników przez jeden weekend? Normalka.
100 gier to nie jest liczba, która odpowie na twoje pytania, zwłaszcza jeśli gra jest skomplikowana i wymaga balansowania.
Ale liczby niewiele mówią same w sobie. Nie chodzi o ilość. Chodzi o jakość.
***
Testowanie gier oznacza złożoną pracę. Trzeba grać z nastawieniem na cel. To zadanie mające dać konkretne rezultaty. To granie w grę dla celu innego, niż rozrywka.
Nie można w ogóle mówić o rozpoczęciu sesji testowania, jeśli się nie wie, co się testuje. Trzeba dokładnie wiedzieć, co próbuje się danego dnia ustalić. Na jakie pytania szukasz odpowiedzi. Nie chodzi o podejście: “Chodź, zagrajmy i zobaczymy, jak pójdzie”. Zawsze chodzi o ustalenie: “Chodź, zagraj strategią XXX i sprawdź, czy jest sensowna” lub “Zagrajmy bez tej zasady i sprawdźmy, czy reszta dalej działa”, czy “Zagrajmy z dodatkiem kilku nowych kart wydarzeń, żeby sprawdzić, czy i jak wydłuży to grę”.
Jeśli nie masz doświadczenia w testowaniu, spisz interesujące Cię pytania na kartce papieru. Zanotuj, co chciałbyś wiedzieć po testach.
I kiedy je zakończysz, albo masz odpowiedź na swoje pytanie, które zapisałeś godzinę wcześniej, albo jej nie masz i musisz testować po raz kolejny, i kolejny, i kolejny. Aż uzyskasz swoją cholerną odpowiedź.
Pytania i odpowiedzi. Bez tego, bez celu poszczególnych testów, nie testujesz gier, tylko w nie grasz.
***
A co w takim razie z testerami? W zależności od twoich potrzeb, albo mówisz im wprost czego oczekujesz, albo nic im nie mówisz.
Przykłady?
Mówisz swoim testerom, że dzisiaj chciałbyś:
– przetestować, czy konkretna strategia umożliwia zwycięstwo (hej, słuchajcie, grajcie dzisiaj na maksa na zdobywanie kasy);
– przetestować, czy da się stworzyć interesującą strategię za pomocą nowych kart, które dodałeś (macie tu kilka nowych zdolności, używajcie ich proszę jak tylko się da);
– przetestować coś, co chciałbyś ze sobą porównać i na czymś się skupić (skupcie się proszę dzisiaj na walce, bo bardzo potrzebuję sprawdzić, jak to się ma do poprzedniej wersji);
Nigdy nie mówisz swoim testerom, że dzisiaj chciałbyś:
– sprawdzić, czy gra jest za długa;
– sprawdzić, czy gra dalej jest interesująca po usunięciu kilku drobnych zasad;
– sprawdzić, które zasady są dla graczy niejasne.
Mówiąc ogólnie, jeśli próbujesz zbalansować grę, mówisz to swoim testerom wprost i prosisz ich, by skupili się na danym aspekcie i jak najbardziej starali znaleźć najlepszą, zwycięską strategię. Możesz zgodzić się na drobne oszustwa: “Załóżmy, że dostałam tę kartę w pierwszej rundzie, a te dwie karty w drugiej. Czuję, że to może być strasznie mocne”. Nie krępuj się. Pozwalaj na to. Daj im to, o co proszą i czego potrzebują, żeby udowodnić, że niektóre kombinacje są przegięte.
Mówiąc ogólnie, jeśli chcesz sprawdzić, czy gra przebiega płynnie, czy gracze dobrze się bawią, czy rozgrywka wydaje się właściwa, milczysz i dajesz graczom grać. Nie mów im, że chcesz sprawdzić, jak się będą czuć grając. Po prostu ich obserwuj. I tak to zobaczysz.
***
Wczoraj wydarzyło się coś krępującego. Jak pewnie wiecie, w zeszłym roku przeprowadziliśmy się do nowego biura w innym mieście. Wraz z nową lokalizacją pojawiło się kilku nowych testerów. Nie znają mnie jeszcze zbyt dobrze. Nie wiedzą, jaki mam styl. Muszą się nauczyć, na czym polega testowanie.
Wczoraj, po zakończeniu gry:
– Ta akcja pozyskiwania kasy… – zaczął tester.
– Nie testujemy tego – przerwałem mu. W tym momencie prawdopodobnie zabrzmiałam jak największy palant.
Ale wczoraj sprawdzałem, jak frakcje wpływają na strategię rozgrywki. Nie powiedziałem tego testerom, chciałem to sprawdzić bez ich wiedzy. Nie obchodziło mnie ich zdanie na temat ogólnego przebiegu rozgrywki, ani akcji pozyskiwania kasy. Te rzeczy były ustalone już wiele gier temu i jestem z nich całkiem zadowolony od tygodni. Dlatego też uciąłem wypowiedź testera, zanim w ogóle zaczął temat.
Mogę wiedzieć, jak testować gry. Ale na pewno brakuje mi trochę umiejętności komunikacyjnych. Czy ktokolwiek prowadzi bloga w tym zakresie? Chętnie się nauczę.
I właśnie o to chodzi, by rozłożyć grę na czynniki pierwsze i sprawdzić o co w niej chodzi 🙂 Lubię takie podejście do tematu 😀