BLOG: Nienawidzę gier planszowych

Nienawidzę gier planszowych. Mówię poważnie. To nieustanny ciąg rozczarowań. Widzę nową niesamowitą okładkę i już jestem kupiony. Nie mam zielonego pojęcia, co się robi w grze. Nie przeczytałem instrukcji, ale cholera, wiem doskonale, że będzie świetna!

Nie patrzcie tak na mnie. Chcecie porozmawiać o histerii w jaką wpadliście na sam widok okładki do Scythe?

Jest tak – wydawca zatrudnia artystę do narysowania najlepszej możliwej ilustracji. Ma tylko jedno zadanie — przyciągnąć uwagę. Ta okładka nie ma żadnego związku z grą. Artysta nigdy w grę nie grał, nie czytał instrukcji, na oczy nie widział autora gry. Najprawdopodobniej w ogóle nie gra w planszówki. Wiem o tym doskonale, a jednak, gdy widzę nową planszówkę, te małe mepelki szaleją i biegają w kółko — biegają oczywiście w mojej głowie — krzycząc „KURCZAKI ta gra jest niesamowita, muszę ją mieć!!!”

Przestańcie, krzyczę do nich. Ta okładka nie ma
żadnego związku z zasadami i rozgrywką. To tylko artystyczna kreacja.
Przestańcie!!

„Ale my ją chcemy!” powtarzają, dalej biegając jak
szalone. „Jest wspaniała. Ta gra będzie wspaniała! Musi być, mając takie
pudełko!!!!”

No i kończy się na tym, że kupuję grę.

Oczywiście jestem jedyną osobą na świecie, która przegapiła wszystkie
dodatkowe bajery z przedsprzedaży. Mój Instagram ich nie przegapił.
Każdy z graczy chwali się elementami, których ja nie mam. Patrzę na to
pudło i stwierdzam, że okładka nie jest jednak aż tak dobra, a moje
elementy gry są do kitu. Nie grałem jeszcze, ale już wiem, że bez tych
dodatkowych siedemdziesięciu dwóch scenariuszy ta gra jest do niczego.
Dlaczego ją w ogóle kupiłem?

Kasuję swoje konto na Instagramie,
żeby przestać obserwować zdjęcia promosek, których ja nie mam. To jednak
nie pomaga. Ludzie publikują zdjęcia metalowych monet na Facebooku.
Kasuję więc swoje konto na Facebooku. Wtedy dostaję e-maila od
znajomego, który ma swoją kopię z podpisem autora. Wyłączam internet i
sprzedaję komputer.

Genialnie. Teraz nie mogę pisać artykułów.

Kupuję nowy komputer.

Powinienem po prostu kupić sobie plakat z tą grafiką. Po co mi cała gierka. Nienawidzę tego.

Tak czy inaczej.

Rozkładam wszystkie komponenty z pudełka i próbuję rozgryźć, jak to
działa. Są jakieś pola na planszy, które pasują kształtem do
poszczególnych żetonów. Umieszczam je tam. Znajduję w pudełku elementy w
4 różnych kolorach. Rozdaję elementy w jednym kolorze każdemu graczowi.
Siadamy i patrzymy na siebie.

Tasuje karty. Na pewno tak trzeba. Następnie dzielę na kupki wszystkie drewniane elementy ze względu na ich kształty.

Moja żona robi się niecierpliwa. Układam kwadratowe żetony zgodnie z ich wymiarami. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia co robię.

Żona spogląda na mnie ze złością. Szybko chwytam po jednym z elementów
każdego z graczy i umieszczam go na polu 0 na torze punktacji. Puszczam
oczko do mojej żony i się uśmiecham.

To błąd. Nie powinienem do niej puszczać oczka.

„Przeczytałeś instrukcję?” – pyta.

„Cóż…”

„Chyba sobie jaja robisz!” Krzyczy i wstaje od stołu. Jest wściekła.
Każdy mąż wie, kiedy jego żona jest naprawdę zdenerwowana. Tę moc
otrzymujemy razem z obrączką ślubną.

„Spokojnie, zaraz to ogarnę. To nie może być aż tak trudne. Grałem w inną grę tego samego autora!”

Rzuca mi kolejne spojrzenie. Posiada cały arsenał różnych spojrzeń. Aktualnie jesteśmy w sekcji „Masz kłopoty”.

A więc siedzę i czytam tę cholerną instrukcję. Czuję się ponownie jak w
szkole. Mój mózg odmawia posłuszeństwa. Chcę iść spać, chce mi się
jeść, chcę wstać, chcę robić cokolwiek innego, ale nie mam ochoty
odrabiać lekcji, znaczy się, nie mam ochoty czytać instrukcji. Idzie
wolno, ale jest postęp — jestem na czwartej stronie. Jeszcze tylko 32
strony. Najmniejsza możliwa czcionka, od razu wyobrażam sobie, jak była
produkowana. Maszyny drukujące oraz cała fabryka w rozmiarze drzewek
bonsai…

Nienawidzę gier planszowych… Mówię poważnie.

(ciąg dalszy nastąpi…? Dajcie mi pomysły na następny artykuł!)

Ignacy Trzewiczek

2 komentarze Added

Join Discussion
  1. owiec46 4 marca 2019 | Odpowiedz

    Felieton super! Na temat kolejnego proponuję “Gonienie króliczka, czyli jak uzależnić się od kupowania gier, w które i tak nie zagram”

Leave Your Reply

O NAS

Portal Games jest działającym na polskim rynku od 1999 roku wydawca gier planszowych. Wśród nich znajdują się takie gry jak Robinson Crusoe, Osadnicy: Narodziny Imperium oraz Detektyw.

Administratorem danych osobowych jest Portal Games Sp. z . o. o. z siedziba w Knurowie (44- 190) ul. Sienkiewicza 13, nr KRS 0000617095, NIP 6312660554, REGON 363435596, e-mail: portal@portalgames.pl.

Szczegóły związane z przetwarzaniem danych osobowych znajdziesz tutaj Polityka prywatności.

Zobacz co u nas na tweeterze!

    Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco!

    Twoje imię (wymagane)

    Twój adres e-mail (wymagane)



    Chcę otrzymywać na podany przeze mnie adres e-mail newsletter od Portal Games Sp. z o.o. (informacje handlowe o nowościach, promocjach, produktach lub akcjach specjalnych w sklepie Portal Games) zgodnie z Polityką prywatności. Wiem, że w każdej chwili mogę zrezygnować z subskrypcji.

    Administratorem danych osobowych podanych w formularzu zapisu na newsletter jest Portal Games Sp. z o.o. (KRS 0000617095). Dane osobowe będą przetwarzane w celu wysyłki newslettera na zasadach opisanych w Polityce prywatności.