Hans Duchker. 7 stycznia 1977 roku. Kolonia.
Do spotkania miało dojść w niewielkim barze „Sirene” obok uniwersytetu. Lokal był zaniedbany, z brudnymi ścianami, na których wisiały pożółkłe od dymu plakaty filmów sprzed dekady. Z kuchni dochodził nieprzyjemny zapach duszonej kapusty. Jednak bar cieszył się popularnością, zwłaszcza wśród studentów socjologii i filozofii. Można tu było dyskutować, grać w karty, a nawet zezwalano na picie własnego alkoholu. Miał tylko jedną witrynę z widokiem na ulicę i drzwi przesłonięte kotarą na metalowym drążku — dodatkowe zabezpieczenie przed chłodem, odpinaną w lecie.
Hans siedział przy piątym stoliku tuż przy wejściu do toalet i przeglądał wiadomości sportowe w gazecie. Niedopita zimna kawa stała na poplamionym brunatnym obrusie. Zapalił kolejnego papierosa. Kontakt się spóźniał.
— Hans? Dobrze cię widzieć. Jestem znajomym Klausa — rozległ się nagle męski głos z lekkim francuskim akcentem.
— Jesteś Pierre? — Hans podniósł się i uścisnął nieznajomemu rękę — Siadaj, proszę.
— Przepraszam, że czekałeś. Musiałem pójść wokół rotundy przy pomniku. — To było potwierdzenie hasła. Mogli rozmawiać.
Usiedli. Pierre położył turystyczną torbę na krześle obok. Ściągnął czapkę i odwinął szalik. Miał niczym niewyróżniającą się twarz. Gładko ogolony, włosy zaczesane, z przedziałkiem po lewej stronie. Piwne oczy patrzyły prosto na rozmówcę. Rozpiął do połowy kurtkę. Uśmiechnął się.
— Klaus prosił, by ci przekazać prezent. Musiał wyjechać z Sorbony na praktyki. A ja akurat jestem przejazdem. — Z torby wyjął ładnie oprawioną książkę i położył na stole.
— Proszę. Zgodnie z zamówieniem. „Krytyka dialektycznego rozumu” Sartre’a z przedmową Wieńkowskiego, wydanie niskonakładowe. Prosto z naszej małej oficyny. Mam nadzieję, że będziesz zadowolony.
— Dzięki, wreszcie. U nas w ogóle nie można tego dostać.
— Oczywiście. Kto inny mógłby chcieć to drukować? Pożegnam się. Jestem spóźniony. Jadę do rodziny w Holandii, muszę jeszcze kupić bilety. Trzymaj się, Hans.
Pierre wyszedł. Z budki telefonicznej dwie ulice dalej zadzwonił pod holenderski numer i przekazał ciotce, że niedługo przyjedzie. Ten numer telefoniczny był kontaktem lokalnej rezydentury STASI mieszczącej się w ambasadzie NRD. Kilka godzin później Pierre wsiadł do pociągu do Hagi, a następnie przesiadł się na powrotny kurs do Paryża.
Hans zgodnie z zasadami czekał jeszcze kwadrans. Książkę zostawił w depozycie lokalnej biblioteki, prowadzonej przez zaufaną osobę będącą sympatykiem organizacji. Dzień później odebrała ją Siegfriede Lotte — szefowa komanda Frakcji Czerwonej Armii. Tekst przedmowy zawierał zaszyfrowaną listę informatorów i tajnych agentów BKA w strukturach lewicowych komórek na uczelniach niemieckich i w samej organizacji.
BKA – Bundeskriminalamt – Federalny Urząd Śledczy – federalna policyjna agencja śledcza w Niemczech.