Na okładce Thorgala mamy trójkę autorów gry: Joannę Kijankę, Jana Maurycego i Rafała Szymę. I drobny dopisek, kto za co odpowiadał: projekt gry – Joasia i Janek, historia – ja.
Dzisiaj, w środku kampanii na gamefoundzie, zerkam na swoją część pracy i ciśnie mi się do głowy jedno hasło: „Ty. Pieprzony. Szczęściarzu!”. Przecież moja część roboty to był sam fun, no nie?
Ja – jechałem album po albumie i budowałem generator Thorgalowch motywów, przeglądając komiksy w poszukiwaniu “esencji Thorgala”. W tym czasie Asia z Jankiem budowali kolejną wersję prototypu, mieląc swoje projekty jeden po drugim*.
Ja – wymyślałem przygodę i rozbudowywałem ją o wszyskie „co by było gdyby”, „jeśli takie przyjmę A, to jakie będzie B” i „A co wynika z tego, że Thorgal…”. Oni – odpalali test po teście, po teście, po teście…
Ja – listowałem mechaniczne zahaczki, cele i możliwe rozwiązania, radośnie wyrzucając z siebie każdy pomysł, który tylko pasował do lore’a i błyszczał w mojej głowie jakąś urojoną zarąbistością. Oni – musieli dobierać, testować, odrzucać i na nowo dobierać takie rozwiązania, które pasują do systemu gry, przekładają się na mięsistą rozgrywkę i działają na każdym możliwym poziomie gry.
Ja – skakałem sobie z kwiatka na kwiatek, od pomysłu do pomysłu, od scenariusza do scenariusza. Oni – pracowali: rzetelnie, uważnie, dzień w dzień odsiewając to, co działa, od tego, co ląduje w koszu.
Ja wiem, że ta relacja z ich perspektywy najpewniej wyglądałaby inaczej. „Dla każdego inny raj” – to samo, co kręci mnie, im mogłoby się wydać żmudnym stukaniem w klawisze, uciążliwym ślęczeniem nad notatkami, albo mozolnym wymyśliwaniem „jeszcze jednego motywu”. A znowu ich praca – to kreowanie doświadczenia graczy i gry jako sprawnego mechanizmu za pomocą narzędzi dostarczanych przez mechanikę gry – zapewne dostarcza załodze dev teamu takiej samej porcji endorfinek, jak mi klecenie fabuł.
Ale piszę z perspektywy jedynej słusznej, czyli swojej Do Thorgala zostałem zatrudniony do tej roboty, która sprawia mi największą frajdę: „Rafał, weź wymyśl nam nowe przygody, tylko nie jako scenariusze komiksu, ale gry planszowej.” Przyszedłem, powymyślałem, pospisywałem – sam fun! Rafał, ty pieprzony szczęściarzu!
*Troszkę naciągam; wiem dobrze, że i Joanka, i Janek zaczęli od nura w komiksowe albumy Thorgala
Felieton Rafała Szymy
Więcej o Thorgalu dowiedziecie się TUTAJ.
