Guns&Steel: Historia Ludzkości, to jedna z tych gier, które do małego pudełka i talii kart sprowadzają koncept wielki stary jak świat – cywilizację. Nie jest to zadanie łatwe. Weźmy dla porównania strategiczne gry komputerowe. Operują one na różnej skali – w jednych zarządzamy wioską, w innych miastem, w innych galaktycznym imperium. Te największe, najbardziej rozbudowane, gdzie rozgrywka może się ciągnąć przez wiele godzin, noszą miano osobnego podgatunku – wielkich strategii (ang. Grand Strategy). W jaki sposób Jesse Li, autor gry, stworzył karciankę, która całe to doświadczenie sprowadza do kilku kart rozgrywanych podczas godzinnej partii?
Odpowiedź, jak zwykle bywa w takich sytuacjach, nie jest jednoznaczna i oczywista.
Z jednej strony Guns&Steel jest grą ściśle kompetytywną, która skupia się przede wszystkim na udowodnieniu, która cywilizacja jest potężniejsza. Przy czym należy tu rozróżnić, że potęgę można budować na wiele sposobów. Ale o tym więcej za chwilę. W wielu grach strategicznych można sprawdzać różne… strategie i bawić się eksperymentowaniem z różnymi typami jednostek, technologii, zasobów, kolejności ich rozwijania. Ja w grach tego typu, czy to planszowych, czy komputerowych, zawsze lubię jak najdłużej zostawiać wszystkich w spokoju i gromadzić zasoby (dlatego na przykład w Eldricht Horror gram Politykiem). A później uderzyć z niemożliwą do powstrzymania siłą. W Guns&Steel też mamy taką możliwość. Dróg do zwycięstwa jest kilka, a wszystko zmienia się w zależności od wyboru oponentów i układu startowego kart – w zasadzie jedynego losowego czynnika w grze.
Brak losowości jest kolejną z przyczyn. W historii ludzkości szczęście rzadko decyduje o zwycięstwie. I G&S to uosabia, to gra na myślenie. Gdyby przypadkowo kupować i rzucać karty, rozgrywka mogłaby trwać 15 minut. Ale jeśli się je odrobinę pozna i zrozumie, że sytuacja początkowa to tylko okazje, które należy zauważyć i wykorzystać, gra staje się znacznie bardziej głęboka. Co więcej, wszystkie karty w grze są jawne. Co prawda po kilku turach trudno spamiętać, co który przeciwnik dociągnął, ale prędzej czy później jego karty trafią na stół. W jego wyborach pojawia się schemat. Schemat sprawnie działającej maszyny.
I tak dochodzimy do sedna sprawy. G&S to gra o budowaniu silników. Zarówno tych dosłownych, napędzających czołgi, którymi możemy atakować przeciwnika, jak i metaforycznych. Należy obrać strategię zdobywania punktów zwycięstwa i się jej trzymać. Jeśli przeciwnik w porę się nie zorientuje, jaki mamy plan, nie będzie w stanie nas skutecznie blokować. Ale on też ma swój plan. My też musimy skutecznie hamować jego zapędy. Albo obrać strategię, która pokona go jego własną bronią.
Opcji w Guns&Steel jest mnóstwo, a regrywalność niesamowita. Czasem już pierwsza karta, jaką zagramy, może określić przebieg rozgrywki, w innych przypadkach walka toczy się do samego końca, o ostatni punkt. Czy dobrze pamiętam, ile moi przeciwnicy zebrali punktów zwycięstwa? Czy jeśli teraz zakończę grę, będę miał ich więcej?
Guns&Steel to gra cywilizacyjna z krwi i kości, ponieważ nic nie dzieje się w niej przypadkiem. Występuje natomiast wiele prostych zasad, które razem składają się na naprawdę złożoną rozgrywkę. Twoja cywilizacja przetrwa tylko jeśli dokładnie przemyślisz swój ruch. Optymalizacja jest tutaj kluczem. Czasem warto poświęcić parę minut i dokładnie policzyć, czy stać cię już teraz na tę kartę z najwyższego rzędu piramidy technologii, która zapewni ci militarną przewagę do końca gry, czy jeszcze ci się to nie opłaca. Koniec końców nie od razu silnik zbudowano.